Wpis 2019-06-29, 02:18
Mam na imię -x. Kiedyś robiąc toast szklanką whiskey śmiałem się rozbawialem „publiczność” mówiąc mam na imię x od dwóch dni nie pije pomóżcie mi wytrwać w moim postanowieniu.
Dzisiaj pare lat później staje przed problemem jakim jest alkoholizm. Jaka to gorzka ironia. Żeby nie powiedzieć „wywołałem wilka z lasu”. Pisze tego bloga żeby uświadomić tym wszystkim dotkniętym którzy w swoim bliskim otoczeniu mają osobę która pije. Alkoholizm ? Chmmm. Rak duszy to jest najbardziej trafne określenie. Wiecie co jest najgorsze w tym wszystkim ? Najgorsze jest to że rodzina nie wie jak Ci pomóc. Odpuszcza mówiąc tylko „nie chlaj” „znowu pijesz” itp. Nikt nie wie jak cierpisz. Jak jest Ci ciężko. Jak podświadomie prosisz o „pomoc”. Wszyscy wokół myślą że pijesz bo lubisz. A tak nie jest. Dopiero teraz uświadomiłem sobie że jestem w czarnej dupie. Że zaniedbałem rodzinę, że doprowadziłem do tego że żona przestała mnie kochać. Ja Macho. Co?????? Przecież to ja jestem królem życia ! Przecież to Ja rozdaje karty. Nic bardziej mylnego. Jestem zwykłym degeneratem który rozpierdolił idealną rodzinę. Doprowadziłem do tego ze mój syn ze mną nie rozmawia. Dowiodlem tego że jestem idiotą? Tak jestem. Ale? Tak jest jedno małe ale. Czy nikt z moich bliskich ( oprócz kochanej mamy) nie zainteresował się, nie zgłębił tematu że Ja Silny Macho, potrzebuje pomocy? Krzyczę Help na samotnej wyspie uzależnienia?
Żeby było śmiesznie, pisząc to jestem pijany. A najgorsze jest to, ze nadal pije i pic będę. Aż coś pierdolnie. Pytanie Co?